
Mimo, że od premiery tego polskiego filmu fantasy minęło już sporo czasu dopiero teraz zabrałam się za jego obejrzenie gdyż ciągle o tym zapominałam. Przyszedł jednak moment w którym zebrałam się w sobie i obejrzałam ten obraz gdyż bardzo ciekawiło mnie jak wypadła twórcom ekranizacja czegoś w klimacie fantasy w obecnych czasach przy użyciu współczesnych metod i technologii. Ciekawiło mnie także na czym stoi polski rynek w kwestii produkcji o tematyce fantasy choć obawiałam się (i słusznie), że moje obecne zdanie na ten temat zostanie tylko potwierdzone. Niestety tak jak sądziłam, że jesteśmy w bagnie (jak pewnie wiele osób) tak też się utwierdziłam w tym przekonaniu z całą dozą tolerancji jaką przygotowałam dla tego filmu.
Zwykle oglądając z przyjaciółmi jakikolwiek film, niezależnie czy to coś ambitniejszego czy też czysto rozrywkowe dzieło myślę, że uchodzę za osobę bardzo wyrozumiałą, wręcz broniąca niekiedy różnych absurdalnych motywów dlatego w tym przypadku czułam się trochę jak kat spisując swoje wrażenia odnośnie tejże produkcji. Oczywiście nie tylko złymi wrażeniami człowiek żyje więc jakieś plusy także znalazłam ale wszystko po kolei – najpierw niech wyleję swoje żale a co! Przechodzac zatem do konkretów…
W pierwszej kolejności w oczy rzuciła mi się gra aktorska i to było dla mnie zaskoczenie gdyż nie pamiętam kiedy ostatnio tak bardzo mnie raziła. W filmie jest oczywiście kilku aktorów do których nie mogę się przyczepićjak chociażby Panie Teresa Lipowska oraz Ewa Błaszczyk jednak to co prezentuje główny bohater grany przez Dominika Kowalczyka to zgroza. Niestety moim zdaniem chłopiec nie grał dobrze by nie powiedzieć, że był bardziej drewniany od mego umeblowania w pokoju; jego dramaty, przeżywania, radości a nawet sceny luźne kiedy to na początku filmu producenci chcieli pokazać jak idealne i bajkowe jest życie z jego matką nie wyszły mu. Drętwo, sztucznie oraz bez jakiegokolwiek talentu i nie wiem czy to wynik złego prowadzenia chłopca podczas produkcji czy też innego szatanizmu. Szczerze nie widziałam z nim innych produkcji i brutalnie mówiąc nie zamierzam się z nimi zapoznawać, podejrzewam jednak, że wśród młodych aktorów starających się o główna rolę na castingu znalazła by się lepsza perełka, która udźwignęłaby warsztatowo to co trzeba.
Przechodząc dalej do tego co misie lubią najbardziej czyli obrazu to pod względem wizualnych film sprawia (w moim odczuciu) wrażenie jakby mógł być fajny ale został zrobiony po taniości bo producenci (czy ktoś tam inny) pożydzili na jego realizacje kasy – taka prawda. Znając życie powiem nie śmiało, że tak mogło być. Skłania mnie to do refleksji na temat tworzenia filmów o tematyce fantasy w naszym kraju i podejścia tych co wykładają na to pieniądze czy nie lepiej zwolnić z produkcjami komediowymi, niskich lotów w których nagminnie widzimy przykładowego Karolaka albo innego Szyca (Kac Wawa i inne ścierwa tego pokroju) zaś te fundusze przeznaczyć na jeden film choćby właśnie fantasy lub w innej tematyce jednak zrealizowany tak jak należy? Tak wiem, że większość społeczeństwa łyka takie produkcje ale raz na jakiś czas no można by było. Akurat w polsce dobrych grafików, charakteryzatorów itd. nie brakuje więc czemu by z tego nie skorzystać – a potem dziwota, że wszyscy pracują za granicą i tam zbierają laury za swój wkład w najróżniejsze mega produkcje. W chwili gdy się nie inwestuje w jakość ciężko oczekiwać sensownego zysku i rozgłosu stąd też zawsze będziemy padliną filmową w kwestii fantasy, sci-fi oraz przygodówek gdyż nieprędko zmieni się podejście polskich wytwórni filmowych. To wszystko jest oczywiście moim personalnym punktem widzenia i można się z tym nie zgadzać jednak tak myśle i mam nadzieję, że kiedyś dożyję czasu w którym zwróce honor polskiemu przemysłowi filmowemu – czekam.
Wracając do głównego wątku jakim jest tytuł “Za niebieskimi drzwiami” to oglądając ten film miałam głównie wrażenie jakby decyzyjnymi osobami w większości spraw były osoby nieznające się na tym, jacyś biurokraci ubijający prawdziwe możliwości osób przy nim pracujących na zasadzie „jestem pan, róbta jak ja mówię bo ja wiem jak powinnobyć” albo coś w stylu gdy typowy rozczeniowy Janusz poucza grafika, któremu coś zlecił jak ma wyglądać jego logo i że jeszcze śmie za coś tak banalnego wziąć tyle kasy skoro samemu se może zrobić lepsze w paincie – to oczywiście bardzo brutalnie napisane odczucie i może niedosłownie tak było jednak czuje jakby ktoś ubił potencjał tej produkcji. Myślę, że gdyby dać pełną rękę (finansowo też) to wypadło by to znacznie lepiej. By jednak nie było, że ciągle narzekam to film ma także swoje plusy jak chociażby dom/pensjonat będący głównym miejscem rozgrywającej się akcji nie wliczając w to magicznego świata o którym za chwilę. Budynek był bardzo ciekawym miejsce z klimatem i tu ewidentnie ktoś miał dobry pomysł. Ujęcia w szpitalu także pokazały, że jak chcemy to potrafimy choć oczywiście sceny nim nie trwają jakoś długo to jednak przyjemnie mi się na nie patrzyło.
Idąc dalej to co się dzieje za tytułowymi „niebieskimi drzwiami”… noooo to tu mam jak najbardziej mieszane uczucia. Tak naprawdę z tego powodu zabrałam się do obejrzenia tego filmu gdyż mój kolega z pracy także fan fantastyki, który potrafi być łaskawy zwłaszcza dla takiej próby ugryzienia fantasy przez naszych twórców filmowych wydał miażdżącą opinie na temat efektów filmowych. Zaciekawił mnie tym i do tej chwili nie wiem co mam myśleć niemniej jednak czuje pewien niesmak albo może lepiej będzie pasowało do tego słowo “niedosyt”. Otóż sam plakat mnie nawet nastawił pozytywnie, miałam wielką nadzieję, że wreszcie coś mnie zaskoczy wykonaniowo niestety odczułam to tak jakby suwak krzywych lub innych levelsów musiał być aż gorący od przesuwania nim w Afterze lub innym sofcie, którego użyto do obróbki całego materiału. W scenach gdzie były budynki i zniszczone miasto jeszcze jakoś to wyglądało jednak tam gdzie przedstawiono naturę to ech… myślę, że mogło to być zrobione znacznie ładniej, mniej „na chama”. Patrząc na tę roślinność miałam poczucie, że ktoś po prostu na normalną “taśmę” filmową nałożył na nowej warstwie kolorowy gradient i ustawił na nim multiplay lub innego overlaya i na tym skończyła się praca nad kolorystyką bez większego przyłożenia co do zróżnicowania odcieni itd.
Mam wrażenie, że to zostało odwalone na zasadzie jak poniżej – z góry przepraszam za jakość wykonania ale robiłam te grafiki “na kolanie” tylko do zobrazowania tego co napisałam wczesniej^^’
Następnym elementem jaki chciałam omówić jest postać niejakiego Krwawca grana przez Michała Żebrowskiego, która oczywiście mogłabyć lepiej wyrenderowana jednak sam concept nawet mi się podobał, zwłaszcza patent jego ust i to jak się poruszały/ reagowały na oddech choć zbrakło mu nieco ekspresji natwarzy, jest nieruchoma jak maska podczas gdy możnaby było pięknie zagrać rożnymi drobnymi niuansami twarzy wokół oczu oraz pozostałymi mięśniami twarzy gdyż własciwie bez głosu jego twarz jest statyczna jak na jakimś zdjęciu a przecież oczy to zwierciadło duszy nawet jak sa całe czarne i nawet jeśli ma być dana postać “manekinowa”.
Fajnie natomiast zrobiono dom w którym toczy się akcja. Podoba mi się zarówno na początku jak i po pojawieniu się w jego wnętrzu ogromnej ilości pajęczyny – ta scenografia w moim odczuciu się udała twórcom w stu procentach i aż miło było popatrzeć.
Podczas seansu zostałam także nieźle zaskoczona a mianowicie nawigacja w postaci bajecznego ptoka mnie po prawdzie rozbawiła otóż ów bajeczny ptak kierował bohatera opisując mu trasę w metrach niczym smartfonowa appka – tu naprawdę zbaraniałam ale to było niezłe rozwiązanie w tym przypadku. Teraz jednak dochodzę do najgorszej części mego wpisu; elementu filmu, którego nie mołam zdzierżyć na tyle, że musiałam edytować ten wpis aby zasypać go pewnymi niecenzuralnymi słowami^^
Muzycznie ten kto decydował o soundtracku naprawdę mówiąc brzydko spierdolił swoją robotę wbijając tylko gwóźdź do trumny temu filmowi. Używam tu mocnego słowa jednak to wyzwoliło we mnie wszelkie demoniczne zapędy i naprawdę się wściekłam. Co jak co ale w polsce kompozytorów bnie brakuje a jakby iść już w burżujskie klimaty jeśli chodzi o budżet to posiadamy naszą cudną filharmonię Warszawską, która jest wykorzystywana choćby przy tak kozackich produkcjach m. in. przez Japończyków jak Hellsing, Berserk i wiele innych zapewne a ten ktoś odpowiedzialny za p”playlistę” wybrał muzę rodem z jakiejś smętnej składanki płytowej, anglojęzyczną ofc by było bardziej światowo i nowocześnie.
Zamiast pomyśleć o muzyce, która by pasowała do tego typu filmu i jeszcze podbiłaby klimat, może nawet trochę podrasowując i kamuflując inne mankamenty filmu. Dobra muzyka potrafi zdziałać cuda a tu dla przykładu [Uwaga! Lekki spoiler] scena gdzie Pani Ewa Błaszczyk odgrywa scenę lekko dramatyczną, tuli młodego bohatera po tym jak nie mogła go odnaleźć (gdyż włuczył się po innym świecie). Wszystko cacy a tu nagle odpala się w tle nowoczesny smęt śpiewany przez jakąś dupę. Ok do piosenkinic nie mam pod warunkiem, że stanowi tło do picia kawy w jakimś Coffe Heaven albo innym Starbucksie a nie władowana została w takim momencie, takiego filmu. To tak jakby do sceny z Władcy Pierścieni gdzie umiera Boromir dowalić pierwszą, lepszą współczesną popową piosenkę – really? Normalnie się wściekłam jak dotarłam do tego etapu i nikt by nie chciał być wtedy w pobliżu mej osoby hahahaha a dodam, ze do takich rzeczy także rzadko się czepiam i przez to co się zadziało chyba mój limit wkurwu co do realizacji został wyczerpany na długo 😉
Reasumując zatem moje żale odnośnie tego filmu nie było to dobre ale w sumie mogło być o dziwo jeszcze gorzej. Jest to film, który mozńa obejrzec jako zjawisko, ciekawostkę i w sumie polecałabym się z nim zapoznać ludziom takim jak ja, kórzy uwielbiają kino i tematykę fantasy tak by wiedzieć co się u nas dzieje.
Jeszcze jako ciekawostkę podziele się z wami linkiem do pewnej reklamy, której akcja kręci się wokół podobnych motywów co omówiony przeze mnie film. Pokazała mi ja moja przyjaciółka i myślę, że stanowi idealny przykład, że da się cośtakiego popełnić o wiele lepiej jakościowo. Robił to nie byle kto a i zleceniodawca pewnie nie szczędził grosza co widać.
PS. Film “Za Niebieskimi Drzwiami” jest ekranizacją książki, której nie czytałam co prawda jednak jest na to szansa gdyż ciekawa jestem jak wypada w zestawieniu z nią.